Witam bardzo gorąco na kolejnym naszym spotkaniu. Nie tylko historia kołem się toczy, ale i proces doskonalenia swoich umiejętności też powinien być skonstruowany tak, że po jakimś czasie wraca się do umiejętności już poznanych, ale nie do końca doskonałych, aby je przypomnieć, poprawić i ulepszyć. Dlatego dziś ponownie wymachy do tyłu.
Z moich obserwacji wynika, że bardzo często dopada nas wszystkich skłonność do ekonomiczności naszych ruchów dla przykładu: garbimy się siedząc czy chodząc, bo pozornie jest to łatwiejsze, wymaga mniejszego wysiłku. Wiadomo, jakie rodzi konsekwencje. Podobnie podczas marszu nordic walking niekoniecznie nasza ręka wędruje za linię bioder, bo to wymaga mniejszej energii. Niestety taki marsz pośrednio przynosi nam mniej zdrowia.
Tymczasem im lepszy pełniejszy wymach do tyłu, tym lepszy efekt naszych ćwiczeń i tym większa szansa, że rozluźnimy obręcz barkową a to istotny element warunkujący dalszą pracę na prawidłową techniką.
Zacznijmy pracować z jedną ręką; w tym celu w lewej ręce trzymajcie kij „pod pachą”, co ważne ostrą końcówką w dół, aby zachować bezpieczeństwo dla ewentualnej osoby idącej za ćwiczącym, ale to pierwsza łatwiejsza część zadania.
Teraz zacznijcie maszerować odpychając się kijem prawym. Oczywiście robiąc to zgodnie ze sztuka chodzenia techniką nordic walking, czyli lewa noga do przodu – prawa ręka do przodu, lewa noga do tyłu prawa ręka to tyłu. Nie przejmujecie się kijem trzymanym „pod pachą” on w tym ćwiczeniu nie pracuje.
Skupiacie się tylko na prawej ręce i na tym, aby wyprzedzała Was idąc do przodu i potem, co bardzo ważne przechodziła za linie bioder, dalej następowało odbicie inaczej mówiąc mocne odepchniecie, a ręka wędrowała za Wasze plecy, po czym wracała do przodu.
Dłoń przy odepchnięciu, kiedy przekracza linie bioder otwiera się na rękojeści, o czym z pewnością doskonale pamiętacie i dalej ponownie zaciska się na kiju, gdy wędruje do przodu mijając biodra.
U niektórych osób przy odbiciu może występować nawet małe uniesie w górę całego ciała, delikatne wspięcie, to jak najbardziej akceptowalne zachowanie.
Próbujecie wykonać to ćwiczenie przez około 30 sekund a następnie chwilę idziecie nie wykorzystując kijów i powtarzacie ćwiczenie w sumie 5-7 razy następnie robicie to samo z drugą ręką, czyli prawy kijek „pod pachę” i pracujecie tylko lewą dłonią znowu 5-7 razu z przerwami na kilka chwil swobodnego marszu bez użycia kijów.
Dobrze byłoby jeszcze raz powtórzyć cały ten zestaw ćwiczeń po kilkunastu minutach w innym czasie Waszego spotkania.
Być może wykonywaliście to ćwiczenie wielokrotnie i nie odkryłem tu Ameryki. Jednak tym razem proponuję Wam jeszcze bardziej uważne wykonanie tego ćwiczenia z naprawdę mocnym odepchnięciem i ręką wędrującą możliwie daleko za linie bioder. To nie ma być zaliczenie tego ćwiczenia tylko bardzo dobre jego wykonanie, na czym powinni czuwać Wasi instruktorzy.

Prośba do nich, jeśli zaobserwują, że ktoś z Was robi to ćwiczenie perfekcyjnie poprosi taką osobę, aby zaprezentowała swoje umiejętności innym osobom maszerując przed nimi. Jeśli po tych ćwiczeniach nie odczuwacie lekkiego zmęczenia tricepsów, czyli mięśni znajdujących się z drugiej strony bicepsów tj. powyżej łokcia to… niestety nie odpychaliście się tylko markowaliście ten ruch.
I na koniec jedna prośba zwróćcie uwagę, że bardzo często dłoń lewa u osób praworęcznych i odwrotnie u mańkutów, wędruje mniej do tyłu niż ręka, którą posługujemy się, na co dzień. Warto zwrócić uwagę, aby ręką (słabsza) pracowała tak samo jak nasza ręka dominująca.
Do roboty.
Marcin Rosak