Każdy z nas zna powiedzenie, że nie chodzi o to, aby króliczka złapać, ale by go gonić. Być może wielu z Was zastanawia się, co to ma wspólnego z nordic walkingiem albo, kogo tym razem będziemy musieli „ganiać” w terenie. Może nie traktujmy tego aż tak dosłownie, a „króliczkiem” niech będzie technika nordic walkingu.
Opanowanie prawidłowej techniki nordic walkingu bez wątpienia ma coś z powyższego cytatu, gdy tylko nabieramy przekonania, iż maszerujemy całkiem poprawnie zapewne obiektywna weryfikacja tego wyobrażenia pokazałaby, że daleko nam do ideału.
Ktoś całkiem słusznie zapyta: a po co mi być idealnym, wystarczy, że ruszam się 2 a może 4 razy w tygodniu i jestem z tego zadowolony? Odpowiedź niech będzie nawiązaniem kulinarnym: posiłki też możemy przygotowywać bez przypraw, a ciasta robić bez cukru itd. Ciekawe, czemu tak nie działamy?

Sprawa jest banalnie prosta lepsza technika marszu nordic walking to wydajniejsza praca mięśni, stawów i aparatu kostnego a co za tym idzie lepsze efekty – „smaczniejsze i słodsze”. Jeśli już coś robimy – róbmy to możliwie najlepiej, wyciągajmy z naszych aktywności najwięcej jak to tylko możliwe w końcu robimy to dla naszego zdrowia.
Podstawowe błędy w technice nordic walking to:
– brak naprzemiennej pracy rąk i nóg (lewa noga i prawa ręka do przodu analogicznie ich odpowiedniki do tyłu – to akurat niemal wszyscy robią to prawidłowo)
– brak wymachu ręki do przodu i zginanie jej w łokciu podczas tego ruchu;
– przy wymachu ręki do tyłu nie przekraczanie przez nią linii bioder, tzw. brak odwodzenia ręki,
– wbijanie kija za tylną nogę, podczas gdy przy ruchu ręki do przodu końcówka kija powinna zostać wbita przed nogą zostającą w tyle a nawet pomiędzy obiema nogami,
– brak odepchnięcia ręką po wbiciu kija;
– brak otwarcia dłoni i puszczenia kija, gdy ręka wędruje do tyłu za linię bioder.

Dużo tego, ale bez przesady nie jest to bynajmniej wyzwanie do opanowania ponad nasze siły. Natomiast prawdą jest, że próbując opanować wszystkie te elementy jednocześnie, ta sztuką uda się nielicznym z Was.
Wyobraźmy sobie, że ruszamy w las i cały czas intensywnie skupiamy się nad błędami, jakich mamy uniknąć myśląc o liście powyżej, po chwili potkniecie się o własne nogi lub w najlepszym razie zgubicie rytm, bo do kontrolowania pozostaje nam zbyt dużo elementów, jak zatem gonić króliczka?
Praca nad wieloma elementami techniki bardzo często powoduje, że po upływie chwili koncentracji wszystkie one są ponownie wykonywane niezbyt precyzyjnie natomiast, gdy próbujemy opanować tylko jeden aspekt techniki np. rękę wędrującą za linie bioder zwiększamy nasze szansę na powodzenie, być może trzeba robić to w niektórych przypadkach jeszcze inaczej, bardziej drobiazgowo, czyli 3-4 zajęcia poświęcić na pracę i kontrolę tylko jednego elementu, np. jednej ręki. I tak osoby praworęczne najczęściej prawidłowo odwodzą rękę prawą, ale niemal zawsze zdecydowanie gorzej jest z ręką drugą. I tu pojawia się możliwość pracy właśnie nad nią.
A dopiero dalej powinna nastąpić próba poprawy kolejnego elementu.
Nie raz dobrym pomysłem jest skupić się przez całą aktywność tylko na jednym elemencie i tak przez 3-4 zajęcia, a na kolejnych kilku znowu postarać się opanować w lepszym stopniu nowy element i tak dalej. Zajmie to nieco czasu, ale jest szansa, że opanowując nowe umiejętności pojedynczo, zmiany będą skuteczne i trwałe a Wy będziecie mieć „króliczka” na wyciągniecie… ręki.
Marcin Rosak